W wielu firmach w Polsce z okazji świąt religijnych organizowane są różne uroczystości. W zależności od kondycji finansowej i woli zarządzających, przyjmują różną formę.
Spotkanie ludzi, którzy na co dzień razem pracują w nieco innych okolicznościach, zwykle może dobrze wpływać na zespół. Wszyscy są dla siebie sympatyczni – naturalnie lub sztucznie, ale jednak sympatyczni. W takich okolicznościach nawet zwykle szorstki i patrzący z góry szef, potrafi zaskoczyć tymczasowym luzem.
Prawie zawsze na początku takiego spotkania prezes firmy zaczyna przemówienie.
Drętwa mowa najczęściej trwa dosyć długo, a 95% treści dotyczy pracy – sukcesów, porażek, planów, targetów…Generalnie szef ma na myśli to, że trzeba jeszcze bardziej się starać i lepiej pracować.
Wychodzi więc na to, że zaprasza gości i poucza ich co mają robić lub czego nie robią w taki sposób jak zaplanował. Mało to sympatyczne w perspektywie spotkania, które ma zupełnie inną genezę. Owszem wszyscy zebrani udają, że słuchają, przytakują, robią mądre miny, w duchu jednak czekając na możliwość pójścia do domu.
Zwykle takie świąteczne przemówienia to najsłabszy i najnudniejszy punkt imprezy, który pokazuje prawdziwy cel spotkania jakim jest firmowa motywacja. Tyle, że najczęściej wychodzi z tego nudna, prawie przymusowa – demotywacja, o czym oczywiście nikt z zebranych głośno nie powie.
Dlatego będąc szefem warto pamiętać, że w przypadku świątecznych imprez okolicznościowych, mniej wypowiedzianych słów, znaczy więcej. Współpracownicy to docenią, a spotkanie będzie przebiegało w swobodniejszej atmosferze.